

Pewnie słyszeliście, że żeby zostać radcą prawnym trzeba „zrobić” aplikację. Nie, nie taką na telefon.
Aplikacja radcowska to szkolenie – czas nauki i nabywania praktyki zawodowej jednocześnie.
Osoba, która jest na aplikacji, to aplikant radcowski. Aplikant to już nie student prawa, a jeszcze nie radca prawny.
Co to właściwie jest aplikacja i kim jest aplikant? O tym w prostym języku (nie prawniczym i nie prawnym) poniżej:
Aplikację można rozpocząć po skończeniu studiów prawniczych. Żeby się na nią dostać trzeba zdać egzamin wstępny. Test jednokrotnego wyboru – taki sam w całym kraju. Test składa się ze 150 pytań z trzema propozycjami odpowiedzi (a,b,c). Żeby zdać egzamin wstępny, czyli dostać się na aplikację, trzeba poprawnie odpowiedzieć na 100 pytań (67%). Egzamin wstępny jest płatny – aktualnie kosztuje 1300 zł. Egzamin odbywa się raz w roku, we wrześniu. Co roku ogłaszana jest lista ustaw, z których pytania mogą pojawić się na egzaminie – w minionym roku ustaw do nauczenia się (nie oszukujmy się - na pamięć) było 55 aktów prawnych. Dla ciekawych link do listy:
Po zdaniu egzaminu wstępnego aplikant zostaje wpisany na listę aplikantów i składa ślubowanie.
Aplikacje organizują okręgowe izby radców prawnych. W Polsce izb jest 19 (w większych miastach). W 2020 r. w Okręgowej Izbie Radców Prawnych w Warszawie będzie kształcić się 1500 aplikantów radcowskich. Czym są izby będzie wyjaśnione we wpisie na literę „S” jak samorząd.
Aplikacja trwa 3 lata (kalendarzowe, nie szkolne czy akademickie - czyli rok trwa od stycznia do końca grudnia).
W jej trakcie aplikant ma obowiązek chodzić na zajęcia (coś jak wykłady czy ćwiczenia na studiach) oraz odbyć praktyki. Praktyki odbywa się w kancelariach, urzędach, sądach, prokuraturach. Aktualnie na pierwszym roku aplikacji aplikant spędza 99 godzin na wykładach i 141 godzin na ćwiczeniach. Do tego 14 dni na praktykach w kancelariach i 26 dni na praktykach w sądach i prokuraturach.
Przez cały czas trwania aplikacji nad rozwojem aplikanta czuwa patron. Patron to radca prawny, który „opiekuje się” konkretnym aplikantem. Daje mu pisemne zadania do przygotowania i ocenia jego pracę.
W czasie każdego roku aplikant zdaje szereg egzaminów. Ilość egzaminów i zakres materiału do egzaminu jest taka sama w całej Polsce. Egzaminy przygotowują poszczególne izby, więc zadania mogą być różne w poszczególnych Izbach. Ja w czasie aplikacji zdałam 16 egzaminów.
Aplikant po 6 miesiącach trwania aplikacji, czyli od lipca pierwszego roku, może zastępować radcę prawnego w sądzie. Radca prawny udziela aplikantowi upoważnienia do prowadzenia danej sprawy – czyli występowania przed sądem. Jeśli kiedyś widzieliście, że w sądzie na miejscu dla pełnomocnika jest młoda osoba bez togi – to prawdopodobnie był to właśnie aplikant.
Aplikant może także sporządzać i podpisywać pisma z upoważnienia radcy prawnego.
Aplikacja jest płatna – jeden rok kosztuje aktualnie: 5850 zł (koszt za 3 lata, to 17550 zł). Aplikant płaci także co miesiąc składkę w wysokości 20 zł (czyli za 3 lata – 720 zł).
Jak wygląda życie przeciętnego aplikanta?
Zwykle aplikant musi pracować by po pierwsze zarobić na aplikację, a po drugie by nabyć doświadczenie. Aplikant musi się dużo uczyć by zdać egzaminy w trakcie aplikacji. Aplikant musi chodzić na zajęcia (zazwyczaj w tygodniu – jeśli pracuje powinien być zwalniany na czas trwania zajęć (z zachowaniem wynagrodzenia bądź bez)). Aplikant musi wykonywać zadania zlecone przez patrona. Zdarza się, że pracodawca i patron to ta sama osoba, ale to nie jest regułą.
Reasumując, życie aplikanta nie jest proste – wiem z doświadczenia.
Aplikacja jest potrzebna by móc podejść do egzaminu radcowskiego (odbywa się po zakończeniu aplikacji) i w efekcie zostać radcą prawnym.
Czy jest jakiś sposób by nie robić aplikacji? Oczywiście.
Do egzaminu radcowskiego bez ukończenia aplikacji można podejść jeśli np.: zrobiło się doktorat z nauk prawnych albo pracowało się przez 4 lata „w zawodzie” czyli np. w kancelarii, sądzie czy urzędzie i tam wykonywało zadania związane ze świadczeniem pomocy prawnej.
Ja skończyłam aplikację i po niej podeszłam do egzaminu radcowskiego. Czy to była dobra droga – myślę, że tak i nie żałuję. Z jednej strony czas intensywnej nauki i pracy, a z drugiej takie trochę przedłużenie studiów, więc i młodości – fajnie także pod względem towarzyskim było 😊 Najważniejsze jednak jest, to, że podczas aplikacji pracowałam w kancelariach i nabywałam doświadczenie. To na pewno ułatwiło mi przygotowanie się i w efekcie zdanie egzaminu radcowskiego. O nim będzie w kolejnym wpisie – na literę „B” jak bardzo trudny i długi egzamin.
Autor:
Paulina Janikowska – Mizera - radca prawny, rodzic, edukator (trener) i przedsiębiorca.
Na blogu opisuje jak wygląda życie radcy prawnego i rodzica oraz dlaczego i czego radca prawny uczy dzieci (nie tylko swoje), a także to co ma do przekazania rodzicom o prawie i o rodzicielstwie.